trwa inicjalizacja, prosze czekac...tutaj

piątek, 22 lipca 2016

  Długo mnie tu nie było i zapewne długo znów nie będzie. W tym czasie wszystko uległo zmianie. Progres na regres i od jakiegoś czasu odnowa zaczynam-jak dziecko, które uczy się chodzić. Przeglądając poprzednie posty widzę, jak się zmieniłam. W niektórych momentach wybauszałam tylko oczy z zażenowania. Ale tak ma chyba każdy, kto tworzy coś i powraca do tego po jakimś czasie. Po wakacjach zmierzam prosto do plastyka. 6 osób w tym profilu mmm XD ale no ponoć minimalizm jest dobry, z tego co mówił mi Umyslowy Wujek. :'D

Ostatnio gdy ktoś zapytał mnie: dlaczego moje rysunki są takie smutne, spojrzałam na nie i ze zdziwieniem musiałam przyznać rację. To z pewnością przewaga przykrych uczuć, jaka towarzyszyła mi w ostatnim czasie. Renesans, impresjonizm, depresjonizm? Pamiętam, że np. rysując kobietę nie potrafiłam zostawić jej szczęśliwej,  musiałam choćby nieświadomie sprawić, by "czuła się" tak, jak ja się czułam. Trochę okrutne, ale przynajmniej żaden człowiek nie ucierpiał :D No oprócz tej kobiety }:D Nie zdawałam sobie sprawy, jak uwieczniałam i wyciągałam na zewnątrz swoje uczucia w ten sposób.
Rozdział ten już zamknęłam i nie chciałabym do niego wracać. Dobre aspekty? Powstały całkiem całkiem ładne obrazki :D
Niezmierzony smutek i szalona miłość skłania nas-artystów do tworzenia rzeczy pięknych 
Nie chciałabym powracać, choć pewnie to zrobię, gdyż życie pisze różne scenariusze.
Może nawet niedługo? Natala, a co powiesz na rozpacz bez powodu?(-,-) Nie będę straszyć samej siebie, ale ten obrazek dokładnie opisuje mój obecny stan, w jakim się znajduję. Wystarczy to zobaczyć: 
Autoanaliza
No.. Ale! Wsumie dobry drwal nie jest zły! :D ...

środa, 11 maja 2016

Ktoś tu przeszedł przez powiatowy etap ogólnopolskiego konkursu oraz zdobył 1 miejsce w konkursie organizowanym przez ogółem miasto! :D

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Hej!
Szmat czasu. No dobra.. może szmatka... :D
Trochę zaniedbałam tego bloga, niczym kobieta łydki podczas zimy. Lecz tłumaczeń nie będzie, bowiem nawet ja nie chciałabym tego wysłuchiwać. Ponadto mogą się one wydawać oczywiste   ;)
Przybywam z paroma pracami. Oczywiście powstało wiele więcej.

Od jakiegoś czasu zabrałam się za tworzenie również w kolorze.
W ramach "sprawdzenia" moich zdolności tatuatorskich jako, że połowicznie wiążę z tym przyszłość powstało otóż to:
Drugi tatuaż, który wyszedł spod mojej dłoni. Pierwszy przedstawiał małego węża ze skrzydłami (wytwór wyobraźni)-miał na celu sprawdzenie jak to jest współpracować z maszynką zanim przejdę to tego oto wilczka. Oba zostały wykonane prowizorką (1 igła, zatem trochę harówki było) :D
Został wykonany na górnej partii pleców (tylnia część ramienia). Jak się okazało później, tusz był dawno po terminie, zatem tatuaż (ten na załączonym zdj., poprzedni się trzyma) się trochę wymył, wytarł. Nie wygląda to najlepiej i trzeba będzie go poprawić. Bardzo prowizorka, tak :D  Gdyby ktoś pragnął się przyczepić, do żadnego zakażenia nie doszło, warunki były domowe, lecz sterylne. A na mój wiek przymrużmy oko ;) Pod "maszynkę" podłożył się tata, który sam swego czasu tatuował.
`A otóż nowa odsłona Mr. Koniuszego:

                                                     Idę chorować dalej, pozdrawiam :))